Daniel Obajtek oskarża rządzących o inwigilację: "Żyjemy w państwie mafijnym"

Były prezes PKN Orlen, Daniel Obajtek, wyznał w piątek, że czuje się nieustannie śledzony i obserwowany. Zarówno on, jak i jego bliscy są narażeni na ciągłą inwigilację. Opisywał sytuacje, kiedy za jego domem ktoś stale obserwuje go przez aparat fotograficzny lub podąża za nim samochodem. Skrytykował obecną sytuację w kraju, nazywając Polskę „państwem mafijnym”.

Podczas piątkowego wywiadu dla Radia ZET, przeprowadzonego przez Bogdana Rymanowskiego 19 kwietnia, Obajtek opowiadał o swoim miejscu pobytu. Wyjaśnił, że obecnie mieszka w Małopolsce, do której przeprowadził się z Warszawy. Zaznaczył również, że pomimo plotek o jego rzekomej bilokacji i przebywaniu jednocześnie w sześciu różnych krajach, takich jak Arabia Saudyjska, jest to nieprawda.

Obajtek przyznał, że czuje się zagrożony i stale obserwowany. Uznał siebie za „niewygodnego”, zauważając, że gdy był prezesem Orlenu, firma praktycznie nie przynosiła zysków i była zarządzana przez osoby, które miały świadomość istnienia mafii paliwowych. Teraz, gdy te osoby powracają na swoje stanowiska, Obajtek z dumą stwierdził, że posiada dużą wiedzę na ten temat.

Były prezes Orlenu zaprzeczył też informacjom o tym, że kiedykolwiek inwigilował posłów opozycji, nazywając je „absolutną bzdurą”. Zaznaczył jednak, że obecny premier pokazał dokumenty firmy, która chroniła go w weekendy, a nie szpiegowała kogokolwiek. Zapewnił, że nigdy nie zlecił robienia zdjęć politykom opozycji i tłumaczył, że jeżeli firma prowadziła jakiekolwiek działania rozpoznawcze, to były one stricte gospodarcze.

Obajtek był również pytany o spółkę Orlen Trading Switzerland (OTS), która wpłaciła zaliczkę na zakup ropy w Wenezueli i Sudanie. Dostawy ropy jednak nie zostały zrealizowane, a spółka straciła 1,5 mld złotych. Były prezes Orlenu określił to jako „totalną bzdurę” i skrytykował decyzję o zwolnieniu całego zarządu spółki w ciągu jednego dnia.

Pytany o swoje obawy, czy nie boi się więzienia, odpowiedział, że nie zna osoby, która by tego nie obawiała. Określił Polskę jako „państwo mafijne”. Kiedy dopytywany o informację przekazaną przez Borysa Budkę na antenie TVP info, dotyczącą jednego z członków zarządu Orlenu, który wydał milion złotych ze służbowej karty, Obajtek wyjaśnił, że to był członek ds. handlu krajowego i międzynarodowego. Według niego, to on miał dziesiątki spotkań międzynarodowych, ponieważ Orlen działa w 100 krajach na 6 kontynentach.

Zapytany o raport dotyczący Bartłomieja Sienkiewicza zamówiony przez Orlen, Obajtek tłumaczył, że wydano na ten cel 100 tys. dolarów i są to normalne kwoty dla firmy międzynarodowej. Zaznaczył również, że Sienkiewicz był jednym z przedstawicieli spółki konsultingowej, a jego powiązane firmy zarobiły w Orlenie 13 mln złotych za usługi konsultingowe.